wtorek, 19 czerwca 2012

Czerwona papryka i szittya pita - Budapeszt

Czerwcowe upały dają się coraz bardziej we znaki. Dobrze, że do następnego egzaminu jest kilka dni i mogę nareszcie uciec na działkę. Czas pomiędzy egzaminami + 30 stopni w kuchni zdecydowanie nie sprzyja gotowaniu, dlatego na te upały polecam Wam owocowe koktajle - garść truskawek lub dwie, zimne mleko, odrobina cukru lub nie - to baza sprawdzająca się idealnie. Dorzucajcie co lubicie :)



A dziś mam dla Was fotorelację z Budapesztu, który odwiedziłam na początku maja. I choć pierwszego dnia wyjazdu zupełnie mi się nie spodobał, to już następnego dnia zmieniłam zdanie :) Teraz bardzo chętnie wróciłabym na piękną i zieloną wyspę Małgorzaty...
 

 Ta postać to uwielbiana przez Węgrów księżniczka Sissi. Naturalnego wzrostu, w całości wykonana z marcepanu. Coś niesamowitego. W muzeum marcepanu można podziwiać przeróżne cuda - zamki, mosty, postacie filmowe, bohaterowie bajek. Przepięknie wykonane i kolorowe.

 I jeszcze Maria Antonina w ogrodzie. Ta dbałość o detale...



Marcepan generalnie jest bardzo popularny - na ulicach miasta trafiliśmy na festiwal kuchni, gdzie mogliśmy zobaczyć i spróbować mnóstwo lokalnych specjałów.


Ostatniego dnia wycieczki zwiedziliśmy miasteczko Szentendre - taki lokalny odpowiednik naszego Kazimierza. Znane jest z tego, że jest ładne :) Tam jedliśmy najlepsze na świecie zapiekanki - Szittya Pita czyli pieczone langosze.






 



Jak już opracuję przepis i go przetestuję to się z Wami podzielę - muszę tylko wykorzystać kogoś do tarcia ziemniaków :)

niedziela, 10 czerwca 2012

Pierś faszerowana suszonymi pomidorami i serem


Sesja to idealny okres, żeby przypomnieć sobie jak blogowanie może być fajne. Biegam z aparatem, gotuję, zmieniam. Jak podoba się Wam nowy wygląd bloga? To jeden z wielu efektów nauki fizyki kwantowej (szkoda tylko, że zaliczenia tego przedmiotu nie widzę w tak jasnych barwach...).

Wczoraj kupiłam pierś. W sumie niechętnie, znowu kurczak. Potem widziałam boski przepis na polędwicę w marynacie z herbaty. Koniecznie muszę przetestować jak wrócę do domu po wszystkich egzaminach. A kurczak?
Tak dobrego dawno nie jadłam. Genialnie prosta metoda. Rozetnij, nafaszeruj, owiń, usmaż/upiecz, zjedz. Prawda, że proste?

Na jedną porcję potrzebujemy:
  • pierś kurczaka
  • 4 suszone pomidory
  • plasterek żółtego sera/mozzarelli/sera pleśniowego
  • łyżka masła
  • 3 plasterki boczku
  • przyprawy
Pierś myjemy i nacinamy w połowie, aby utworzyć kieszonkę. Pomidory kroimy na paseczki. Środek piersi nacieramy przyprawami - u mnie mieszanka włoska, smarujemy masłem, układamy pomidory i ser. Zamykamy. Całego fileta ciasno otaczamy plasterkami boczku i związujemy, żeby nie rozpadł się przy smażeniu. W wersji szybkiej - patelnia/patelnia grillowa, w wersji "mam trochę czasu i działający piekarnik" polecam pieczenie. Będzie delikatniej i zdrowiej.

U mnie z sałatą i pomidorami. Czy muszę Was jeszcze zachęcać do spróbowania? Następnym razem wypróbuję farsz ze szpinaku, czosnku i fety... Już mi się podoba :)

sobota, 9 czerwca 2012

Zupa z botwinką i szczypiorkiem


Odkryłam swoją nową miłość. Zupy. Lekkie, szybkie, z dużą ilością młodych warzyw. Same zalety - zdrowe, same się gotują, wystarczają na długo. Jedna z lepszych jakie gotowałam to moja improwizacja dotycząca barszczu czerwonego. Trochę warzyw z działki, bulion i gotowe. Spróbujcie koniecznie :)

  • pęczek botwinki 
  • 2 młode cebulki ze szczypiorkiem
  • dużo koperku
  • bulion wołowy
  • włoszczyzna
  • makaron
W sumie wcześniej marzyła mi się zupa pho. Z długimi kluchami i wołowiną. Kluchów nie było, kto by bawił się w kupowanie imbiru czy trawy cytrynowej w sezonie botwinki i szczypiorku? ;)

Bulion jak oczywiście łatwo się domyślić zrobiłam z kostki wołowej (ach te uproszczenia). Dorzuciłam dużą garść suszonej włoszczyzny. Botwinkę, cebulkę i szczypiorek pokroiłam na drobno. Dodałam do gotującego się bulionu. Całość gotuje się ok. 20 minut. Na koniec tylko koperek na wierzch, makaron i już. Danie gotowe.


A dziś w garnku inne spojrzenie na zupę z pomidorem :)

Miłej soboty!

piątek, 8 czerwca 2012

Rolada z truskawkami i bitą śmietaną


Gotowi na Euro? Komu kibicujecie?
Warszawa dziś jest cała biało - czerwona, tylu patriotów co dziś nie widziałam przez życie. I choć wielką fanką nie jestem zaprezentuję Wam deser w narodowych barwach. Sezon truskawkowy w pełni, wykorzystajcie go maksymalnie :)

To moja pierwsza w życiu rolada (mojej Mamy też) i myślę, że bardzo udana. Na pewno upiekę ją jeszcze nie raz.

Biszkopt:
  • 4 jajka
  • szklanka mąki - czubata łyżka ziemniaczanej, reszta pszennej
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2/3 szklanki cukru
  • cukier waniliowy
  • łyżka esencji waniliowej
Żółtka ucieramy z cukrem na jasną, puszystą masę. Dodajemy mąkę z proszkiem i esencję. Oddzielnie ubijamy na sztywno białka.  Dokładnie i delikatnie mieszamy. Pieczemy 15 minut w 180 stopniach. Po chwili lekko uchylamy drzwiczki piekarnika i czekamy 2-3 minuty, aby ciasto lekko ostygło. W tym czasie szykujemy czystą ścierkę, którą zwilżamy. Na wilgotny materiał wyrzucamy biszkopt, papierem do góry. Ściągamy papier i zwijamy roladę razem ze ścierką wzdłuż dłuższego boku. Zwiniętą pozostawiamy do ostygnięcia (ok. 20 minut).

Śmietanę 30% ubijamy na sztywno (u mnie 2 kubeczki 330 ml). Dodałam śmietanfix i trochę cukru pudru. Nie za dużo, nie lubię super-słodkich mas. Wykładamy na rozwiniętą roladę, wcześniej możemy wymieszać śmietanę z truskawkami, możemy również wyłożyć je na śmietanie. Ja polecam wersję z wymieszaniem - wyłożonych było dla mnie zdecydowanie za mało. Niestety rolada nie zmieściła słusznych ilości truskawek :) Zwijamy ciasno i smarujemy boki bitą śmietaną. Dekoracja dowolna :)

Odstawiamy do lodówki na 4 godziny (najlepiej na całą noc).

Do meczu jeszcze zdążycie ją zrobić ;)

Buziaki!

czwartek, 7 czerwca 2012

Chłodnik z botwinką i ogórkiem



Witajcie.

Nie było mnie tu całe wieki. Nie powiem, że nie miałam czasu - to takie banalne. Bardziej brakowało mi zapału i natchnienia. Przepisy i zdjęcia cały czas gdzieś czekały, a na blogu wciąż pustki. Ale chyba nie ma lepszego motywatora to nadrobienia zaległości niż zbliżająca się sesja i nadmiar zaliczeń. Zastanawiając się czy zacząć się uczyć mechaniki kwantowej czy detekcji promieniowania jądrowego wybrałam gotowanie :)
Na palniku dochodzi zupa, a w międzyczasie powstał chłodnik. Nigdy nie robiłam i nigdy nie jadłam, dlatego postanowiłam spróbować. I tak z garści drobno pokrojonej botwinki, małej młodej cebulki ze szczypiorkiem, dużej garści koperku i małego ogórka powstało szybkie danie na zbliżające się (mam nadzieję) gorące wakacje.

Przepis chyba nie jest potrzebny - składniki w dowolnych proporcjach zalewamy jogurtem naturalnym i miksujemy blenderem. Ekspresowe i smaczne :)

A co ciekawe - w dzieciństwie nienawidziłam buraków. Wierzcie, nienawiścią czystą jaką tylko małe dziecko potrafi. Do dziś pamiętam jak uciekałam i chowałam się pod stołem na widok barszczu czerwonego. Potwierdza to moją teorię, że ludzie się jednak zmieniają.

Miłego dnia ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...